Norah |
Wysłany: Nie 10:41, 09 Gru 2007 Temat postu: Moje opowiadania fantastyczne [LO] [NZ] |
|
Samotny wilk spuszcza łeb ku ziemi. Jedną z łap wysuwa do przodu. Rozgrzebuje miękką glebę. Szuka czegoś. Powoli podnosi wzrok, wpatrując się w koronę drzew. Oczy zwierzęcia lśnią, jego spojrzenie jest takie niewinne. Po jasnej sierści spływa pojedyncza łza. Oznaka szczęścia. Zwierze stawia krok naprzód. Zaczyna iść przed siebie. Przyspiesza. Biegnie po ściółce leśnej.Omija kolejne konary drzew. W końcu zwalnia i zatrzymuje się. Stoi przed niewielkim potokiem górskim. Przegląda się w wodzie, aby po chwili przeskoczyć zwinnie nad dziką taflą. Na nowo rozpoczyna wędrówkę do wnętrza lasu. Dźwięki leśnej zagrody tworzą słowa, nasilają się one z każdą minutą. Przy blasku księżyca, w strumieniu barwnej melodii, wiatru piosenka prowadzi do serca natury.
Biała sierść zwierzęcia jest widoczna w cieniu drzew. Jednak te, coraz rzadziej rozpościerają swe ramiona. Obok stoi charakterystyczny głaz, swym kształtem przypomina zwiniętą różę. Wokół rosną poziomki, nie boją się wystawiać swych pęczków. W tym miejscu są bezpieczne, kryjąc się wśród wysokich traw.. Wilk tymczasem spogląda przed siebie, sowa wzbija się ku niebu. Zwierzę nie zauważa tego, wsłuchuje się w pobliskie dźwięki. Czuje strach przed wejściem na polanę. Tak, za drzewami znajduje się niewielka łąka przepełniona kwiatami, jednak słychać tam jakieś dziwne odgłosy. Czy jeśli zwierzę wejdzie tam, popełni błąd? Ryzykuje i zbliża się do odkrytego terenu. Powoli wychodzi zza drzew. Trzy postacie turlają się po trawie, znalazły zabawę sprawiającą im przyjemność, nie rozglądają się na boki, skupione na własnej osobie. Mimo to zwierzę czuje na sobie czyjś wzrok. Spogląda na prawo i dostrzega następna postać. Leży ona wpatrując się w stronę zwierzęcia. Trudno określić, kim są te wszystkie postacie. Nie widać, by zwierze się bało, lecz wewnątrz odczuwa narastający strach przed niebezpieczeństwem. Trójka obcych przerwała zabawę,teraz cztery pary oczu wpatrują się w zwierzę. Wilk, który spoczywał na trawie wstaje, zbliża się. Słychać, jak gałązki łamią się pod ciężarem nieznajomego.Nagle obcy odzywa się przerywając milczenie, z jego ust wydobywa się jedno pytanie –Kim jesteś?
Budzę się.
Znowu ten sam sen, co on może oznaczać? Jestem pewna, że samotny wilk z mojego snu to ja, ale co ze stadem na łące? Po co to wszystko? W głowie wciąż słyszę to pytanie „Kim jesteś?” - Właśnie, kim ja jestem? – pytam sama siebie. Nie umiem odpowiedzieć, nie pamiętam swojego stada, nie znam nawet własnej matki. Jedyne, co kojarzy mi się z dzieciństwem to wiatr drażniący mnie w oczy, wnętrze kory, w której się schowałam i ogromny strach przed czymś. Pamiętam czarne futro wilka przebiegającego obok, za nim wysoka postać. Głośny huk, przeraźliwy jęk, po którym następuje cisza, oznaczająca śmierć sprzymierzeńca.
- Kim ja jestem? – powtarzam w myślach to samo pytanie.Próbuję przypomnieć sobie coś jeszcze, jednak czuje jedynie mocny ból głowy.Jak długo mam żyć nie znając nawet własnego imienia? Wilczyca bez przeszłości, tak sama siebie określam. Na szyi noszę dziwny wisior, co z tego, że jest piękny, jeśli nawet nie wiem skąd go mam. Dlaczego mogę poznać myśli innych, a własne tak trudno jest mi przywołać? Kiedyś poznałam pewnego wilka, nazywał się Gildor. Nie wiedziałam wtedy, że umiem czytać w myślach. Przestraszyłam się. Ale kto by się nie przestraszył, gdyby nie wiadomo, w jaki sposób poznał myśli towarzysza? Być może nie opuściłabym go, gdyby nie pytania, które zadawał, na żadne z nich nie potrafiłam odpowiedzieć. Czułam się niezręcznie w jego towarzystwie, i jeszcze ten wypadek. Nie zrobiłam tego specjalnie, a jednak, stało się.
Byłam wściekła na niego, pokłóciłam się z nim i wtedy on uderzył w drzewo. Tak po prostu, przeleciał nade mną i trafił w pień opadając na trawę. Wiedziałam, że to ja spowodowałam ten wypadek, niestety sama nie panowałam nad swoimi zdolnościami. Odkryłam je niedawno, więc trudno było połapać się w tym wszystkim. To nie moja wina… mam nadzieję, że nie stało mu się nic wielkiego. Uciekłam, bałam się tego, co się stało, chciałam zapobiec podobnym zdarzeniom, a jedynym wyjściem, jakie zdawało mi się najlepsze była ucieczka. Nie chciałam znowu zrobić krzywdę komuś innemu. Ćwiczyłam panowanie nad swoimi mocami, straciłam kontakt z innymi, zmieniłam się. Nie jestem już tą samą, bojaźliwą osobą, co wcześniej. Nie ufam nikomu, nie zaprzyjaźniam się, po prostu stałam się samotnikiem. Jestem opanowana i mam silny charakter, wiem to, nie raz już się o tym przekonałam. To wszystko, co działo się wcześniej, uodporniło mnie na ból i przygnębienie. Teraz całkowicie potrafię korzystać ze swoich umiejętności.
Moje przemyślenia przerwał widok głazu, to ten sam, który pojawił się w moim śnie.
Wybiegłam na polanę i zatrzymałam się. Było tu pusto. Czy ja naprawdę miałam nadzieję spotkać tu kogoś tylko, dlatego, że mi się to przyśniło? Ku mojemu zdziwieniu, zza drzew wyłoniły się cztery postacie. Pierwszy odezwał się wilk o ciemnej sierści. Przypominał mi tego przyjaciela, który poświęcił się dla mnie w dzieciństwie. Czułam się niepewnie w ich towarzystwie, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Dalej wpatrywałam się w nich, nie spuszczając wzroku.
- Kim jesteś? – spytał podejrzliwie samiec. Milczałam, nie chciałam odpowiadać.
- Cześć, ja jestem Keika. Jak ci na imię? Dołączysz do nas?– tym razem odezwała się zielonooka wilczyca, a potem dwie pozostałe samice przyłączyły się do powitania
- Jestem Coriana
- A ja Live, miło cię poznać
- Ej, ja to chciałam powiedzieć – krzyknęła wesoło Coriana, spoglądając na towarzyszkę
- Więc jak ci na imię? – spytała ponownie Keika. Po chwili zastanowieniu odpowiedziałam.
- Norah – tak brzmiało imię matki Gildora. Wiem, bo wcześniej wyczytałam to w jego umyśle. Ten z czarna sierścią nadal przyglądał mi się podejrzliwie. Nie dziwię mu się, jak głupia wybiegłam na tą polanę, aby po chwili zatrzymać się i… no właśnie, po prostu stałam tam bez celu. Na ich miejscu w ogóle bym się nie przywitała. Live widząc, że patrzę przez dłuższy czas na samca odezwała się, wskazując na niego – Ten, to Dorner – szczerze mówiąc nie obchodziło mnie, jak mają na imię, a to, że patrzyłam na niego, po prostu byłam ciekawa, co to za zwierzęta. Już dawno nie widziałam żadnego wilka. – Dzięki za przedstawienie, ale sam tez mógłbym to powiedzieć –stwierdził Dorner, ale z tego, co zauważyłam był on miły dla koleżanek tyle, że wolał przedstawić się sam.
W tym samym momencie Coriana potknęła się i wszyscy zaczęli się śmiać, wszyscy oprócz mnie. Nawet Dorner, który z początku wydawał się mało towarzyski, spojrzał w tamtą stronę i uśmiechnął się. Korzystając z okazji, iż wszyscy skupiają się na upadku wycofałam się. Na moje nieszczęście zauważyła to Live.
- Gdzie idziesz? – spytała, a chwilę później przede mną niewiadomo skąd pojawiła się Coriana.
- Nie zostajesz? – jej ciemne oczy spoglądały na mnie z zaciekawieniem
- Nie – odpowiedziałam stanowczo i ruszyłam dalej
- Poczekaj – krzyknęła Keika i podbiegła do mnie
- Zostań, Norah – powinnam być szczera, ale nawet nie chciało mi się mówić, że Norah nie jest moim prawdziwym imieniem. Zresztą, co powiedziałabym potem? Ze nie wiem jak się nazywam? Głupio by to zabrzmiało.Gildor nazywał mnie po prostu „młoda” i rzeczywiście był ode mnie o wiele starszy, traktowałam go, jak starszego brata i czasami denerwowało mnie, że uważa mnie za niesamodzielną. Chciałam odejść, jednak Keika powiedziała to tak błagalnym głosem, że przez moment zrobiło mi się jej żal,
- Tylko na chwilę - jednak potem żałowałam swojej decyzji.Odwróciłam się w stronę Live, która słuchała mnie i Keiki
- Skąd jesteś? Gdzie twoje stado? Co to za medalion? – pytała Coriana stojąca za mną, nawet nie czekała na odpowiedzi.
- Nie chcesz wiedzieć – powiedziałam tylko. Nie chciałam być niemiła, pragnęłam jedynie ominąć tych wszystkich pytań
- Chciałam cię tylko poznać – w jej głosie nie było słychać obrazy
- Skoro już tu jesteś, jaką funkcję chcesz pełnić w stadzie?– spytała Keika
- Nie wiem, czy zostanę tu na dłużej – odpowiedziałam szczerze. Nie miałam pewności, czy spodoba mi się ich towarzystwo. Nie chciałam urazić żadnej osoby ze stada, ale co jeśli sprawy potoczą się inaczej niż bym chciała? Nie powinnam obwiniać się za tamten wypadek z Gildorem. Był on silny i na pewno oprócz siniaków i omdlenia nic mu się nie stało, jednak to mogło skończyć się źle dla innego wilka. Dlatego właśnie zaprzestałam poszukiwań przyjaciół, dręczyło mnie sumienie.
- Na pewno zostaniesz – uśmiechnęła się do mnie Live
- Jestem dobra w walce na odległość – powiedziałam obojętnie, chodząc wokół wszystkich. Po tych słowach Dorner spojrzał na mnie z ciekawością, ale zaraz znowu zajął się poprzednią czynnością. To prawda, nie wyglądałam na silną, ale potrafiłam sobie poradzić, w końcu przez tyle lat radziłam sobie sama w lesie i nie raz zaatakował mnie nieprzyjaciel.
- A więc załatwione, mamy nową wojowniczkę – ucieszyła się Keika.
_____________________________________________________________
JEŚLI TEN FRAGMENT WAM SIĘ SPODOBA WSTAWIĘ, ALBO NOWĄ CZĘŚĆ TEJ HISTORII, ALBO PROLOG DO INNEGO OPOWIADANIA, ALE O TM ZADECYDUJĄ CZYTELNICY... |
|