Forum Secret Fantasy World Strona Główna
 Forum
¤  Forum Secret Fantasy World Strona Główna
¤  Zobacz posty od ostatniej wizyty
¤  Zobacz swoje posty
¤  Zobacz posty bez odpowiedzi
Secret Fantasy World
Odkryj granice wyobraźni...
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie  RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
"Carpe Diem" [O][NZ]

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Secret Fantasy World Strona Główna -> Realni w twórczości Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
"Carpe Diem" [O][NZ]
Autor Wiadomość
Donova
Pani Wszystkich Umysłów
Pani Wszystkich Umysłów



Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Secret Fantasy World

PostWysłany: Nie 21:17, 17 Lut 2008    Temat postu: "Carpe Diem" [O][NZ]
 
To jest moje nowe opowiadanie, mam nadzieję, że znajdę na tyle czasu, żeby się przyłożyć do jego pisania.... zapraszam do lektury i liczę na to, że powytykacie mi chociaż cząstkę błędów....
_____________________________________________

Otworzyłam oczy, promienie słoneczne oświetlały moją twarz. Z każdą sekundą intensywność jasnych smug wzrastała, powoli, ale skutecznie mnie oślepiając... Gęstość kolorów wokoło zanikała, wszystkie barwy stawały się czystą bielą.
Wokół mnie rozprzestrzeniała się pustka, moje myśli rozwiały się po wielkim obszarze nicości. Uczucia ulatywały ze mnie niczym niewielki kłębek dymu z zimnej powierzchni podczas upalnego dnia lata.
Gdyby, chociaż cząstka z nich mogła ze mną pozostać, czułabym ulgę wypełniającą moje ciało, serce i duszę. Ulgę, która dawałaby lekkość mojemu umysłowi.
Wystarczyłaby tylko sekunda i moje bezwładne ciało unosiłoby się ku górze, tak beztrosko, gładko przemieszczałoby się miedzy kolejnymi murami, które blokowały mi przejście. Wszystko stałoby się takie proste, ale nie było...
Mój umysł brutalnie przywrócił mnie do rzeczywistości. Na jednolitym tle pojawiły się nikłe ślady postaci, obraz szybko się wyostrzył. Spokojne chwile minęły, musiałam stawić czoło prawdzie.
Widoczne były czarne sylwetki dwóch osób na białym tle. Byłam jedną z nich. Moje serce przekuła świadomość, że zaraz dowiem się rzeczy nieuniknionej. Usta lekko skrzywiły się pod wpływem myśli, które wróciły do mnie wraz z powrotem do realności. Biedna dziewczynka użalająca się nad swoim losem, zawsze taka byłam, bo nienawidziłam swojego życia, życia, które nie było takie, jakie chciałam. Czy nie mogę być szczęśliwa? Czy ja tak dużo wymagam?
Kolejna odsłona, kierująca mnie do celu rozprysła się wraz z dwoma sylwetkami, a drobne kryształki pozostałe po obrazie zanikały na tle mojego pokoju.
Przed sobą miałam twarz osoby, która teraz była ostatnią, jaką chciałam ujrzeć. Nie mogłam jednak wiecznie uciekać przed życiem. Słowa mojej matki dochodziły do mnie jakby z oddali:
- Wyprowadzamy się… Powiedziała.
Wyprowadzamy? Czy właśnie to przed chwilą usłyszałam? Wyprowadzamy się, już tu nie mieszkamy, wyprowadzamy, opuszczamy swój dom. Wyprowadzamy się, już tu nie wrócimy wyprowadzamy się... Dlaczego wciąż powtarzałam te słowa? Były ciosem wprost w serce, którego nie dało się uniknąć, już nie... Teraz moje życie stawało się rzeczywistością, zderzyło się z nią, z wielką siła, dopiero w tej chwili... A byłam już przecież prawie dorosła, do pełnoletności dzieliły mnie zaledwie dwa lata. Nagle, jak grom strzeliła mnie pewna myśl. Uświadomiłam sobie, że wcale nie jestem taką dojrzałą, za jaką się uważałam. Byłam niedoświadczona w życiu, sama w niczym nie dawałam sobie rady, byłam ślepa... i jestem. Ale dlaczego nawet teraz uważam, że to ja mam rację? Bo przecież mam, prawda?

Dziewczyna zamknęła pamiętnik. Cisza, którą dotąd zakłócało lekkie skrobanie pióra o kartki papieru, zaczęła rozchodzić się po przytulnym pokoju wraz z ostatecznym stukiem okładki notatnika o dużą ilość kartek.
Granatowe tęczówki czarnowłosej zwrócone były w stronę okna. Chwytała wzrokiem każdą cząstkę rozprzestrzeniającego się za szklaną szybą widoku. Przenosiła spojrzenie z jednego obiektu na drugi, wszystko było takie bliskie, ale jednocześnie tak od niej dalekie i nieznajome. Wyprowadziła się, była tego pewna...
Obraz, który miała przed oczyma w niczym nie przypominał poprzedniego miasta, ale gdy tylko zagłębiała się we wspomnieniach, w swojej głowie kreowała własny świat. Kiedy myśli zanikały, zdawała sobie sprawę, że jest sama. Zawsze była, ale teraz... Nic nie było jej bliskie: ani miasto, w którym mieszkała, ani miejsca, gdzie pogrążała się w swojej wyimaginowanej rzeczywistości - wszystko to zostawiła za sobą. Wraz z przeprowadzką opuściła ją wola życia. Nigdy nie było ono takie, jak chciała, a w tej chwili stawało się koszmarem. Tego się obawiała, że jej spokój zostanie naruszony. To, co starała się stworzyć przez tyle lat, w jednym momencie zostanie zniszczone, a ona już tego nie odbuduje.
Tyle poświęciła temu losowi: przyjaciele, rodzina - wychowała się bez nich... Postanowiła żyć własnym życiem, co przestało jej się w chwili obecnej udawać. Nowe otoczenie zrujnowało wszystkie wysiłki dziewczyny. Chciała mieszkać i dorastać we własnym towarzystwie, bez innych, zdana była na siebie. Chodziła tam, gdzie chciała, przejmowała się tylko sobą.
Dzisiaj, od tego właśnie dnia, zmuszona była budować wszystko od początku. Znajdować miejsca, które pomagałyby jej pozostać przy własnych realiach. Bała się tylko jednego: że nie uda jej się odtworzyć tego, co stworzyła. Nie była pewna, czy taki los, jaki sobie wyznaczyła jej odpowiada, ale odrzucała od siebie myśl, że się myli. Bo czy bliskość innej osoby nie zawadza? Nie stawia przeszkód na drodze do celu? Dla niej odpowiedź była oczywista, ludzie, których znała... mogła poznać, wadzili. Czyli jednak w czymś się myliła.
Nie zdawała sobie sprawy, że swoją ocenę do życia zawdzięcza ojcu, który opuścił ją i jej matkę tak dawno temu - a jednak ona omijała zgrabnym łukiem to, co mogło powtórzyć wydarzenia z przeszłości.
Nie wiedziała, jakie posiadała możliwości, by zdobyć poparcie wśród innych ludzi. Przyjaciel - jemu można by przypisać wiele dób… Gdyby tylko takiego posiadała. Gdyby choć raz się komuś zwierzyła, może poczułaby wewnętrzną ulgę, ale nie... Ona wciąż trwała przy swoim.
Wstała. Podjęła decyzję, która mogła wpłynąć na jej przyszłość. Skoro życie w tych przekonaniach nie przynosiło pożądanych efektów, czas postawić swój los na inną kartę.

Proszonym o chęć dowiedzenia się o niej czegoś więcej, na myśl nasuwało się tylko jedno pytanie. Kim właściwie była? Ona nie potrafiła, nawet sama sobie, znaleźć na nie odpowiedź.
Żyła tylko, dlatego, że bała się śmierci. Bo czym ona jest? Końcem wszystkiego, czy może początkiem czegoś nowego? Wolała tego nie wiedzieć...
Stąpała do przodu tylko po to, żeby coś robić. Bo przecież tak powinno być, czy nie na tym polega istnienie? Nie chciała się domyślać...
Wierzyła w idealny świat, bo ludzie lubią w coś wierzyć. Tak właśnie myślała, czy nie miała racji? Nigdy się nad tym nie zastanawiała...
Uciekała od rzeczywistości, bo właśnie do tego była potrzebna światu. Taki wyznaczono jej los, ponieważ istnieją ludzie i ci, którzy chcieliby się nimi poczuć, prawda?
Chciała wierzyć, że się nie myli... Nie wiedziała, że nie ma racji.

Udawała człowieka, którym nie była; udawała nawet wtedy, kiedy nie grała - była dobrą aktorką, wykorzystywała to, chociaż wcale nie musiała sobie z tego zdawać sprawę. Myślała błędnie, taka była - to ją pogrążyło. Bo, czy chciała mieć takie życie, jakie miała? Nie, ale tak powinno być... i było. Nie znała prawdziwego znaczenia swoich życzeń, ona nie mogła chcieć więcej niż miała,.. Jednak tego wymagała. A los? On chciał jej coś dać. Nie to, czego tak bardzo pragnęła, coś więcej...
Nie szukała przyjaciół, to oni znajdowali ją, zawsze była o tym przekonana, ale nawet najtwardszy człowiek musiał się kiedyś złamać. Ona wcześnie się poddała. Nie... Wcale nie była słaba, właśnie od tego momentu miała stawać się silniejszą. Nie sama, oczywiście.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Aryah
Błądząca Dusza
Błądząca Dusza



Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z chaosu

PostWysłany: Wto 21:03, 19 Lut 2008    Temat postu:
 
Przeczytałam i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Nie należę do osób, które czytając tekst widzą wszystkie błędy /ja robię ich od cholery/, dlatego nic nie będę poprawiała Wink [Teoretycznie widzę jak ktoś napisze, np. lubiał /na jakimś blogu coś takiego przeczytałam/, ale tu nie ma takich błędów ]



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Donova
Pani Wszystkich Umysłów
Pani Wszystkich Umysłów



Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Secret Fantasy World

PostWysłany: Sob 18:44, 03 Maj 2008    Temat postu:
 
Dzięki Aryah za opinię, jeśli Cię to zainteresuje, wstawiam następną część...

_____________________________________________________________________

"Memento Mori" - Pamiętaj o śmierci - te słowa mają być mottem, jak sądzę. Nie moim, na szczęście.
Wiadomo... kiedyś umrę, pomyślę o tym, jak na to przyjdzie czas. Jeśli nie zdążę, tym lepiej. Ja trwam w przekonaniu, że ważniejsza jest dana chwila od przyszłości. To nie dla mnie przejmować się na zapas. Niech inni użalają się nad własnym losem, ja taki nie jestem, nie będę, nie chcę być. Tu użyłbym słów: "Śmiejcie się ze mnie, bo jestem inny, ja będę się śmiał z was, bo wszyscy jesteście tacy sami." - gdybym je tylko pamiętał. Pamiętam? Być może, wiele o sobie nie wiem; nie wiem też wielu o otaczającym mnie świecie. Jest dużo spraw, przekonań, słów, których nie znam, być może nie poznam, z tylko jednego powodu, nie taki miał być mój los - nie taki ja sobie wybrałem. Życie - przeznaczenie, jeśli takie istnieje, kiedyś postawi mi na drodze pewne przeszkody, to pewne - doświadczy mi przysługę ucząc mnie tego, czego sam nie zdążyłem pojąć.
Właśnie w to wierzę, jeśli się mylę, mam problem. W przyszłości poniosę tego konsekwencje. Na razie trwam w martwym punkcie, będącym niczym więcej, jak teraźniejszością - a może nawet nie tym, lecz jedynie moją rzeczywistością.

Stoję przed lustrem, nie przyglądam się swojemu odbiciu. Fakt, powinienem, włosy sterczą mi na wszystkie strony. Skąd to wiem? Taaak... Kiedy stanąłem przed umywalką, mój wzrok automatycznie uniósł się do góry krzyżując spojrzenie niebieskich tęczówek oczu. Obmyłem twarz wodą i odwróciłem się tyłem opierając ręce o zlew. W tym momencie w łazience rozbrzmiał odgłos tłuczonego szkła. Ile to już lat nieszczęścia mnie czeka? Około trzydziestu? Nigdy tego nie liczyłem, może powinienem. Drugie lustro w tym miesiącu, to już o jedno za dużo. Sięgnąłem po ręcznik i zważając na kroki wyszedłem z łazienki, stanąłem na przeciw szafy. Wypadałoby zrobić porządki, ale nie tym razem... Rzuciłem ręcznik na łóżko i ruszyłem do wyjścia z pokoju, po drodze zgarnąłem bluzę z krzesła.
Cóż, rozpoczął się kolejny nudny dzień w następnej nowej szkole. Tym razem rodzice się wysilili - internat... Wygląda na to, że w tym roku nie będzie łatwo. Jak zawsze.
Zakładając bluzę, zszedłem po schodach, z dołu dochodziły odgłosy włączonego telewizora, zmierzyłem salon wzrokiem w poszukiwaniu pilota. Przydałoby się wyłączyć to pudło. Wzruszyłem ramionami i szedłem dalej... Kuchnia pusta, jadalnia, pokój gościnny, to samo. Stanąłem przed wyjściem do ogrodu, tu zmierzam, pociągnąłem za klamkę i znalazłem się na zewnątrz. Obróciłem się za siebie. Torba leżała pod stołem, tak jak ją zostawiłem, zarzuciłem ją sobie na ramię i poszedłem w stronę furtki. Drobna komplikacja - zamknięte. Nie miałem jednak zamiaru przechodzić głównym wejściem, to wiązało się z ryzykiem spotkania rodziców, wolałem tego uniknąć. Przerzuciłem torbę przez żywopłot, a sam przeskoczyłem górą, kwestia przyzwyczajenia i praktyki. Podniosłem torbę, otrzepałem ją i postawiłem krok przed siebie, ostatni raz się obróciłem.
Na wielkim terenie wznosił się dużej wielkości dom porośnięty bluszczem, światło odbite od gładkiej tafli basenu na tyłach budynku padało na bramę wjazdową, wschodzące słońce nadawało temu domowi uroku, ściany połyskiwały złotem, dach barwiony smugami słońca mienił się odcieniami pomarańczy. Nie powiem, że nie był to piękny widok, ale po latach spędzonych w podobnych temu miejscu terenach, nie nakłaniał człowieka do zachwytu.
Poprawiłem pasek torby i spokojnym krokiem ruszyłem przed siebie, nie będę tęsknił. Teraz musiałem dojść do nowej szkoły, jeszcze nie wiedziałem, w którą stronę powinienem zmierzać. Zwiedzę okolice, spacer jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził. Był piękny dzień, czego chcieć więcej?
Dochodziłem do końca ulicy. Miałem dylemat, w którą stronę skręcać, lewo? Prawo? Za mną słychać było odgłosy nadjeżdżającego samochodu, koła wydawały charakterystyczny dla mnie dźwięk. Nie odwracałem się za siebie, nie musiałem, już wiedziałem, kto jedzie. Samochód zwolnił, jechał tempem mojego chodu, nie zatrzymywałem się, tylko spojrzałem w bok.
Młody mulat patrzył na mnie z nad ciemnej szyby czarnego BMW, z jego wnętrza słychać było dochodzącą muzykę, znałem ten utwór, który w tym momencie leciał, bardzo dobrze. Dziwne by było, gdybym nie znał, to była ulubiona piosenka kierowcy samochodu - przyglądał mi się jeszcze przez chwilę, po czym zaczął śmiać się cicho pod nosem i ze zrezygnowaniem kręcić głową. Spojrzałem na niego z ukosa i lekko się uśmiechnąłem.
- To co zwykle? Nie widziałem? Nie spotkałem? Nie gadałem? - zapytał rozbawiony, a ja kiwnąłem głową. Jamuel był jedynym normalnym człowiekiem u mnie w domu... wymarzony szofer, przy okazji mój kolega. Zatrzymał auto, a ja skręciłem w prawo.
- Ej, Dan, internat jest w drugą stronę... Dowiozę rzeczy potem.
Zatrzymałem się i spojrzałem na kolegę, chciałem mu się odgryźć, ale było już za późno, odjechał na wstecznym.
Odpiąłem zamek bluzy i ruszyłem w stronę wskazaną, jako drogę do internatu. Rozejrzałem się dookoła, kilka takich samych domów i nic więcej, bogate dzielnice nigdy nie są ciekawe. Ani jednego boiska, czy ktoś powie, dlaczego? Jaki więc był cel dzisiejszego dnia? Zapoznanie się z terenem. I to dokładne. Spojrzałem na zegarek - dziewiąta, mam sporo czasu na zwiedzanie, gdybym tylko wiedział, ile TO sporo znaczy.
O której godzinie może zaczynać się apel w internatach? Jedenasta? A może już się zaczął... Chyba tak. No trudno, nie pierwszy raz i nie ostatni się spóźniłem...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Lady of Death
Błądząca Dusza
Błądząca Dusza



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...z nicości...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:09, 04 Wrz 2008    Temat postu:
 
Przeczytałam pierwszą część. Piszesz ładnie, naprawdę mi się podoba, ale ta historia, a raczej ten fragment jest ciężki, trudny do czytania. Trzeba mieć odpowiedni humor i nastrój na taką historię. Zastanawia mnie to: ,,udawała nawet wtedy, kiedy nie grała" - to w tym momencie nawet jak udawała, to czyż nie jest logiczne iż nadal grała? Może lepiej byłoby ,,nawet jeśli sama o tym nie wiedziała, nadal grała" . Tak mi się po prostu wydaje Smile Co do dalszej części przeczytam ją kiedy najdzie mnie ochota, jak powiedziałam, dla mnie jest to ciężki kawałek dobrego chleba Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Donova
Pani Wszystkich Umysłów
Pani Wszystkich Umysłów



Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Secret Fantasy World

PostWysłany: Sob 13:22, 06 Wrz 2008    Temat postu:
 
Zdaje mi się, że druga część (nie wliczając pierwszego akapitu) jest nieco lżejsza w czytaniu... co prawda mam jeszcze trzecią, ale nie będę was nią zamęczać, tym bardziej, że się zacięłam i czwartą piszę już od dwóch miesięcy.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Donova dnia Sob 13:22, 06 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Zobacz profil autora
Lady of Death
Błądząca Dusza
Błądząca Dusza



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...z nicości...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:09, 07 Wrz 2008    Temat postu:
 
jak przeczytam drugą to spróbuję wylicytować abyś dodała trzecią część xD Ty nas nią nie zamęczasz, przynajmniej mnie, tylko jak wcześniej powiedziałam, trzeba mieć na to odpowiedni nastrój i chwile ciszy Smile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Secret Fantasy World Strona Główna -> Realni w twórczości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group
Galaxian Theme 1.0.2 by Twisted Galaxy